W 1895 r. Jan Apolinary Michalik, przybyły ze Lwowa, otworzył na ul. Floriańskiej cukiernię. Była ona chętnie odwiedzana przez studentów Szkoły Sztuk Pięknych, którzy nazwali lokal jamą, ponieważ w małym lokalu na zapleczu, gdzie przesiadywali, nie było w okien. Wkrótce do adeptów sztuk pięknych dołączyli artyści słowa - aktorzy i literaci, co spopularyzowało lokal. W 1905 roku wspaniały kipiący pomysłami zespół utworzył na wzór francuskich kabaretów swojską formację prześmiewczą: kabaret „Zielony balonik”.
"Głos Narodu" z 6.10.1905 roku informował:
"W sobotę 7 bm. odbędzie się hałaśliwe otwarcie pierwszego krakowskiego kabaretu artystów (...) Początek o godzinie 10 i pół wieczór. (...) Zaproszeni goście będą weseli i krzykliwi, namiętnie oklaskujący wszystko i wszystkich. Toaleta bezwzględnie obowiązująca: na tasiemce do guzika uwiązany captif, nad głową w wysokości 30 cm bujający "zielony balonik". Wszystkie inne części garderoby zbyteczne".
Wieczory ze skeczem i piosenką zaczęły przyciągać do lokalu coraz to szerszą publiczność, właściciel podjął więc decyzję o rozbudowie - pojawiło się przeszklenie dachu większej sali i witraż parawanowy. Karol Frycz z Franciszkiem Mączyńskim zaprojektowali od strony podwórza dalsze wnętrza Cukierni Lwowskiej, powstała wówczas Sala Zielona i Górka.
Architekci i dekoratorzy, zaangażowani w projekt, wykonali na trudnym terenie niezwykłą pracę, cukiernia stała się miejscem z przytulnymi lożami, mniejszą salką na podeście, mosiężnymi kinkietami, intrygującymi witrażami i malowidłami, które po dziś dzień opowiadają w sposób nieco komiczny historię Krakowa początku XX wieku.
W marcu 1918 roku Jan Apolinary Michalik sprzedał całą cukiernię z wyposażeniem kelnerom Trzasce i Madejskiemu i wyjechał do Poznania, tam też zmarł w tym samym roku.
W 1935 roku spółka ogłosiła upadłość, odbyła się licytacja komornicza, co spowodowało wyprzedaż wielu prac z majątku "Jamy", nowa właścicielka Stefania Maturowa zabezpieczyła pozostały stan i dopilnowała gruntownego remontu sal.
Duża część wyposażenia przetrwała trudne czasy obu wojen światowych, przekształceń własnościowych w latach 50-tych, a następnie 90-tych XX wieku, prezentując widokówkę starego świata, Krakowa małomiasteczkowego, powoli zwiększającego swoje tereny w ramach akcji Wielki Kraków za prezydentury Juliusz Leo.
Główny nacisk aktywiści kabaretu "Zielony Balonik" położyli na kpiarskie potraktowanie osób znanych w Galicji na początku XX wieku, stąd ze ścian i obrazów patrzą na nas twarze literatów, aktorów, malarzy, profesorów, polityków, urzędników, dziennikarzy.
Malunki na ścianach Jamy Michalika:
• Rozległe malowidło, prezentujące postać z olbrzymim brzuchem, w cieniu której kryją się cztery małe figurki, to karykatura Jana Stanisławskiego - pedagoga, malarza, wielkiego propagatora nowej formy realizacji, czyli pleneru. Postacie mniejsze to uczniowie profesora: Stanisław Kamocki, Stefan Filipkiewicz, Alfons Karpiński, Stefan Szczygliński.
• Bocian nad kapeluszem przypominać ma radosną nowinę - własnie urodziło się dziecko pana profesora.
• Całujące się pary
• Rachela z "Wesela"
• Aniela i Gustaw ze "Ślubów panieńskich"
• Kaduceusz z głową Jana Augusta Kisielewskiego, postacie Witolda Noskowskiego (tapera kabaretu), Teofila Trzcińskiego (imitatora), Stasinka Sierosławskiego (konferansjera).
• Lot na księżyc z karykaturalnymi wizerunkami malarzy, dziennikarzy, działaczy kultury
• Sąd Ostateczny Kazimierz Sichulski wymalował, ale na obruszenie klienta musiał ubrać postacie, stąd majtki kąpielowe.
Na wyposażeniu lokalu przetrwały figurki z szopki "Zielonego Balonika" (wykonał Ludwik Puget), które brały udział w przedstwieniach zarówno w Krakowie, jak i we Lwowie.
Tematem, zrealizowanym z wielkim rozmachem w "Zielonym Baloniku", było podsumowanie wielkich projektów przebudowy Wawelu, różne koncepcje wysuwane przy tej okazji. Kabareciarze nie pozostawili Wawelu bez swoich pomysłów, powstały więc wizje Karola Frycza i Kazimierze Sichulskiego Wzgórza w stylu:
• socjalistycznym - z kominami fabrycznymi dymiącymi na całą okolicę
• "japońskim" - z dachami pagod i w kolorystyce drzeworytów z Kraju Kwitnącej Wiśni
• "zakopiańskim" - z elementami dopiero co opisanego w literaturze stylu skrupulatnie odnotowanego przez Stanisława Witkiewicza
• "wiedeńskim" - faktycznie w architekturze stolicy Austrii
• "Zawiejskiego" - secesyjny, "bogaty i pstrokaty w linii"
• "Rady Miasta Krakowa" - zaniedbany, podparty kołkami, gdyż zbyt długo rajcy debatują nad budżetem
• "propinacyjny" - przekształcony w urząd wydający koncesje
Równie złośliwie, tym razem personalnie mistrzowskim piórem Tadeusza Boya-Żeleńskiego podsumowano projekt zrealizowania w Barbakanie Panoramy Grunwaldzkiej autorstwa Jana Styki:
"Zobaczył raz Styka,
Jak raz mały kondel
Podniósł zadnią łapę
i spaskudził Rondel
Oj dana!
I przyszła mistrzowi
Do głowy myśl słodka,
A gdyby to samo
Zrobić ode środka...
Oj dana!"
Boy-Żelenski podsumowywał w piosenkach kabaretowych również inne wydarzenia krakowskie, takie jak wybuch proszku magnezjowego podczas wykonywania fotografii pochodu na Placu Wszystkich Świętych, który to poskutkował zniszczeniami witraży w kościele OO. Franciszkanów:
"Skoro takie dziś czasy,
Że ni kroku bez prasy,
Więc wezwano w cichości
Fotografa z "Nowości".
Leo wyszedł zza kulis,
Wzrok natchniony wzniósł w górę,
A tymczasem już W.Lis
Wycelował nań rurę.
Błysło, hukło i trzasło,
Szyby prysły jak mało,
Tłum się zwalił na ziemię,
Lej się złapał za ciemię.
I wyleciał zza bramy
Franciszkański braciszek:
"A łajdaki, a chamy,
Salomea, Franciszek..."